Michał Żyro zagrał pierwszy oficjalny mecz od 5 kwietnia 2016, kiedy to Anthony Kay brutalnym wślizgiem roztrzaskał mu kolano. 24-letni pomocnik wszedł na boisko na drugą połowę spotkania z Norwich City w rozgrywkach drużyn do lat 23.
Tydzień wcześniej Żyro wystąpił w sparingu. – We wtorek zagrałem pół godziny i czułem się świetnie. Patrząc na doświadczenie z kontuzjami, muszę spokojnie podejść do sytuacji, bo wszystko może się zdarzyć. Odbudowuję przygotowanie fizyczne, obciążeń dokładamy stopniowo. Wspomniany sparing zorganizowano dla czterech zawodników, którzy – jak ja – wracają po urazach. Z tym, że rywale o tym nie wiedzieli i nas nie oszczędzali. Wiadomo, na treningach koledzy są ostrożniejsi, nie atakują rehabilitantów na 100 procent. A ja tego potrzebuję, bo chcę i muszę nastawić głowę, że kolano jest zdrowe. Dlatego w poniedziałek mam zagrać przynajmniej 45 minut w ligowym spotkaniu rezerw. To już poważniejszy sprawdzian. Potem zobaczymy, czy wrócę na boisko w tym sezonie – opisuje Żyro w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”.
Job done. Feel perfect. ?? ⚽️
Thank you so much for your support! pic.twitter.com/Jx5KXWNpUQ
— Michał Żyro (@Michal_Zyro) April 4, 2017
Były zawodnik Legii Warszawa miał bardzo dobry początek w nowym klubie. W pierwszych trzech meczach strzelił trzy gole i zbierał mnóstw pozytywnych recenzji. Jednak następnie z powodu kontuzji łydki opuścił osiem spotkań ligowych.
Po powrocie na boisko w marcu wszystko ponownie układało się dobrze. Niestety 5 kwietnia w meczu z MK Dons po brutalnym wślizgu Anthony’ego Kaya polski pomocnik pauzował niemal dokładnie rok.
– Fizjoterapeuci i lekarze Wolverhampton mówili, że takiej kontuzji, jak moja i takiego ataku, jaki rywal wykonał na moje kolano – nie widzieli w życiu. Były nawet obawy, czy wrócę na boisko, ale po pierwszych badaniach oraz operacji zniknęły. Po wtorkowym sparingu odetchnęliśmy – kolano nie puchnie, nie boli i nie zbiera się płyn – tłumaczy Żyro.
– Miałem zerwane trzy więzadła w kolanie, jedno naciągnięte plus zmiażdżoną kość od uderzenia. Sporo było do roboty – operacja w Londynie trwała ponad dwie godziny.
Rehabilitacja była ciężka, ale dzięki niej 24-letni pomocnik wraca mocniejszy.
– Czasu nie zmarnowałem, jestem silniejszy niż przed kontuzją. Badania wykazały, że poprawiłem szybkość i wydolność. No i w styczniu się ożeniłem – był czas na sprawy prywatne. Jestem szczęśliwy, a piłkarz musi być gotowy na wszystko. Na kontuzje również – tłumaczy.
Celem Michała na ten sezon jest, aby zagrać w pierwszym zespole. Następnie podczas letnich przygotowań chce wywalczyć sobie stałe miejsce w składzie.
Wolverhampton Wanderers zajmują obecnie 15. miejsce w tabeli Championship.
Cały wywiad dostępny jest tutaj.