Zapraszam do przeczytania relacji z debiutu Jana Bednarka w Southampton FC autorstwa Patryka Malińskiego, który oglądało jego grę z trybun stadionu Griffin Park.
Wybrałem się dziś na przedsezonowy sparing między Brentford FC a Southampton. Brentford to mały osiedlowy klub z zachodniego Londynu grający w Championship. Napisałem osiedlowy, bo o kibiców konkurować musi z Chelsea, Fulham czy QPR, które również mieszczą się w zachodniej części stolicy Anglii, a z racji tego, że grają lub niedawno jeszcze grały w Premier League to Pszczółki (przydomek Brentford) muszą się ograniczać do swojego najbliższego otoczenia.
Mimo, że mieszkam niedaleko 12-tysięcznego stadionu Griffin Park, to dopiero debiut Bednarka na brytyjskiej ziemi skusił mnie, by pofatygować się na mecz mojej lokalnej drużyny. Sam stadion to typowy angielski old school. Wciśnięty w samym środku osiedla domków szeregowych, składający się z czterech oddzielnych trybun, z czego jedna za bramką zamiast krzesełek miała wylany beton i barierki na miejsca stojące.
Bednarek wystąpił w podstawowym składzie z numerem 6 na plecach. Już na samym początku meczu gracze gospodarzy próbowali zaskoczyć Premier League’owych rywali, ale polski obrońca wykazał się wślizgiem blokując strzał i zwalniając swojego bramkarza z konieczności interwencji. W trakcie pierwszej połowy przeważali raczej goście, w związku z czym Bednarek nie miał wiele roboty. Gdy przejmował piłkę to wyprowadzał ją raczej w swoim stylu, do przodu do pomocy lub do boku do ustawionego bliżej środka boiska bocznego obrońcy.
Janek aktywny był też przy dość licznych rzutach rożnych. Za każdym razem wchodząc w pole karne Brentford próbował absorbować obrońców przeciwnika. Póki co niewiele jednak z tych rzutów rożnych wynikało dla Świętych, aż w końcu nadeszła 40 minuta, gdy trener Southampton Pellegrino musiał zanotować mały minusik przy nazwisku rozgrywającego dotychczas poprawne zawody byłego środkowego obrońcy Lecha Poznań.
Otóż wbiegający w środek lewoskrzydłowy Brentford wyraźnie wyprzedził Bednarka, który mimo desperackiej próby, nie zdołał już go dogonić. Pomocnik ten podał piłkę do lepiej ustawionego kolegi i gospodarze prowadzili 1:0. Niestety, ten gol idzie na konto Bednarka w dużej mierze.
Nie wiem czy ta sytuacja miała wpływ na fakt, że po przerwie Bedi był jednym z dwóch graczy zmienionych przez trenera, więc debiut Janka praktycznie odpowiadał jego grze w Lechu. Poprawnie ustawiony, dobrze rozprowadzający piłkę, aktywny przy kornerach jednak nie ustrzegający się błędów przy kluczowych momentach.
W drugiej połowie padły jeszcze 3 gole i towarzyski mecz zakończył się towarzyskim remisem 2:2.