Wojciech Gajda urodził się w Polsce w Kolbuszowej. Jednak zanim skończył rok jego rodzice zdecydowali się wyjechać do USA. 18-letni bramkarz obecnie jest zawodnikiem szkockiego Heart of Midlothian FC, z którym w styczniu podpisał półtoraroczny kontrakt.
Gajda od czternastego roku życia grał w New York Red Bulls. W barwach tego klubu w latach 2015-2016 wystąpił w siedemnastu spotkaniach w zespołach młodzieżowych. Kilka razy został zaproszony na treningi z pierwszą drużyną. Gajda był również rezerwowym podczas meczów New York Red Bulls II, ale nigdy nie zadebiutował w rozgrywkach USL.
Bramkarzem został przez przypadek. Po prostu poszedł na trening i trener go postawił na tej pozycji. Ma w sobie jednak geny bramkarskie, bo jego tata Piotr również był golkiperem. Grał w Polsce na amatorskim poziomie.
– Zawsze marzyłem i wierzyłem w to, że mógłbym zostać zawodowym piłkarzem, ale nie wiedziałem jakby to się mogło stać – mówi Wojtek. Z końcem ubiegłego roku jego marzenia zostały spełnione.
– Miałem dużo szczęścia, że poznałem agenta z Walii, który był w Nowym Jorku i jeździł na mecze Red Bulla U18. Gdzieś w marcu ubiegłego roku podszedł do mnie i nawiązaliśmy kontakt. Wtedy powiedział mi, że jest w stanie zorganizować testy w Wielkiej Brytanii. Znalazłem się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie – wspomina Gajda.
Wojtek zanim trafił do Szkocji miał szansę trenowania w znanych klubach. – Najpierw byłem przez dwa tygodnie w Manchester United, gdzie poszło mi bardzo dobrze. Trafiłem tam jednak w niezbyt dobrym okresie. Zwolnili wtedy Louisa van Gaala i przyszedł Jose Mourinho. Zmienił się także Head of Recruitment w akademii. Z tego powodu wszystko był pod dużym znakiem zapytania. Agent w końcu zdecydował, żeby mnie stamtąd wziąć i poszedłem do Leeds United na półtora tygodnia. Tam też bardzo dobrze mi poszło. Mogłem do nich trafić, ale klub nie mógł się dogadać z moim agentem. Później wróciłem jeszcze do Ameryki na miesiąc i trenowałem z Red Bulls. Dopiero po tym czasie trafiłem do Hearts. Była jeszcze możliwość pójścia na testy do większych klubów w Anglii, ale myślałem, że w moim przypadku najlepiej będzie pójść do Edynburga. Jestem bardzo zadowolony z tego wyboru – tłumaczy.
Gajda trenował w Szkocji od listopada ubiegłego roku, ale z przyczyn formalnych dopiero w styczniu podpisał profesjonalny kontrakt z klubem. Niestety już na początku gry dla Hearts doznał nieprzyjemnej kontuzji.
– W lutym na rozgrzewce przed meczem z Celtikiem po dosyć mocnym strzale wygięło mi rękę do tyłu i kość pękła. Po badaniach okazało się, że potrzebny jest zabieg. To był ciężki okres dla mnie. Dobrze trenowałem i przytrafiła mi się taka pechowa kontuzja – opisuje Wojtek, który jeszcze nigdy w swojej karierze nie miał tak poważnego urazu.
Po powrocie z wakacji w USA widział się ponownie z lekarzem. – Wszystko się zagoiło. Rozpocząłem już lekkie treningi z piłką – informuje.
Młody bramkarz przez całe swoje życie mieszkał w Nowym Jorku. Jednak ma bardzo mocne związki z ojczyzną. – Wychowałem się w Ameryce w polskiej rodzinie. Rodzicom mocno zależało, żebyśmy z siostrą Karoliną nauczyli się pisać i czytać po polsku. Nie chciało mi się chodzić do sobotniej szkoły. Jednak z perspektywy czasu jestem im mocno za to wdzięczny, że mnie tam wozili. To była poważna szkoła przy konsulacie. Musiałem ją przerwać, bo z powodu piłki nie było na nią czasu. Jednak gdybym ją kontynuował to byłbym w stanie zdać polską maturę – podkreśla.
– Co wakacje jeździliśmy z moją siostrą Karoliną do Polski. Przynajmniej miesiąc spędzaliśmy z dziadkami, ciociami i resztą rodziny – tłumaczy. – Nawet w tym roku byłem w kraju na Wielkanoc. Graliśmy mecze w tym czasie, ale z powodu kontuzji sztab szkoleniowy pozwolił mi spotkać się z rodziną. Nigdy wcześniej nie spędziłem Świąt Wielkanocnych w Polsce. Fajnie było zobaczyć Polskę, gdy jest zimno. Zaskoczyło mnie jak byłem u dziadka i wszystkie krzaki były bez liści. Nigdy wcześniej tego nie widziałem, bo zawsze tam jeździłem latem – opowiada.
Gajda w Szkocji ma okazję szlifować ojczysty język. Jego kolegą klubowym jest bowiem Krystian Nowak. – Bardzo często ze sobą rozmawiamy. Krystian to bardzo dobry chłopak i totalny profesjonalista – pod względem podejścia do treningów, diety, przygotowania do zajęć. Daje z siebie wszystko. Można się wiele od niego nauczyć.
Od nowego sezonu będzie jeszcze więcej okazji do rozmów po polsku, bo kontrakt z Hearts podpisał Rafał Grzelak. Jednak na co dzień Gajda najbardziej kumpluje się z Kanadyjczykami z jego klubu. To właśnie z nim złapał najlepszy kontakt.
Po przeprowadzce do Edynburga polski bramkarz musiał się przystosować do miejscowego akcentu. – Przez kilka pierwszych miesięcy było ciężko. Na początku miałem problemy ze zrozumieniem szkockiej wymowy. Zwłaszcza na treningu, gdy trener mówił szybko. Teraz już nie ma żadnych problemów.
Życie w Edynburgu mu odpowiada. – Miasto jest bardzo fajne i ładne. Udało mi się, że w takim mieście mogę mieszkać. Niczego mi tutaj nie brakuje. Pogoda nie jest aż taka zła jakbym myślał. Naprawdę nie jest źle pod tym względem.
Nie miał jednak jeszcze okazji spróbowania miejscowych specjałów jak haggis lub podobny do kaszanki black pudding. W Szkocji mieszka u starszej pani, która współpracuje z klubem już od dawna.
Gajda mocno interesuje się polskim futbolem. – Ekstraklasę oglądam dosyć często. Sprawdzam na telefonie wyniki oraz wiadomości. Najbardziej interesuje się Legią Warszawa. Między innym dlatego, że to duży klub i dzięki temu ich mecze były łatwo dostępne. Byłem nawet kilka lat temu na Legii. Jednak nie mam jednego zespołu, któremu tak na sto procent kibicuję – podkreśla.
Urodzony w Kolbuszowej zawodnik jest pod dużym wrażeniem gry Wojciech Szczęsnego. – Jak byłem młodszy to oglądałem praktycznie każdy jego mecz. On jest moim ulubionym bramkarzem. Przyglądam się jego technice i jak reaguje w różnych sytuacja. Naprawdę mi się podoba jego gra. Kilka lat temu miałem być szansę na meczu Arsenalu w Emirates Cup. Pamiętam, że prosiłem tatę, aby mi kupił bilet za bramką, abym mógł się przyjrzeć jego rozgrzewce – opowiada Gajda.
Wojciech ma kontrakt z Hearts do końca sezonu 2017/18. Na razie nie myśli jednak o nowej umowie. – Teraz najważniejsze jest, aby się wyleczyć, ciężko trenować i zobaczymy co będzie dalej – podkreśla.
Gajda jeszcze nigdy nie był powołany do reprezentacji narodowej USA lub Polski. – Mam oba paszporty. Jak podpisałem kontrakt w Szkocji, to pan Maciej Chorążyk z PZPN do mnie zadzwonił. Miałem szansę z nim porozmawiać. Powiedział, że będą mnie obserwować.
Na razie nie chce jednak deklarować, co by zrobił, gdyby dostał powołanie od obu reprezentacji. – Trudno mi odpowiedzieć… Musiałbym się bardzo ciężko zastanowić. Na pewno nie byłaby to łatwa decyzja do podjęcia.