Konrad Skuza od 2013 roku był bramkarzem Coventry City FC. Po sezonie 2016/17 klub nie zaproponował mu nowego kontraktu. 18-letni golkiper nie przejmuje się tym jednak i prawdopodobnie będzie kontynuował karierę w Polsce.
– Jestem obecnie wolnym zawodnikiem. Nie mogę powiedzieć jaki jest powód, ale Coventry postanowiło nie przedłużać ze mną umowy – mówi Skuza.
Młody golkiper w minionym sezonie pokazał się ze świetnej strony i często ratował swój zespół przed stratą gola. Miał duży wkład w wygranie przez Coventry grupy południowej U18 League 2, a także awans do finału krajowego, w którym Sheffield United wygrało 1:0. Jego drużyna po raz pierwszy w historii odniosła takie sukcesy w tej grupie wiekowej.
– Miałem osiem meczów z rzędu z czystym kontem. W sumie zagrałem w tym sezonie 26 razy, a w 13 spotkaniach nie straciłem gola, czyli wydaje mi się, że nie jest tak źle. Od tego momentu zwiększyło się zainteresowanie naszą drużyną ze strony innych klubów i menedżerów.
Ponad siedemset minut bez straconego gola robi wrażenie nawet w piłce juniorskiej. – Jako drużyna, czyli obrońcy i bramkarz, podchodziliśmy ze spokojem do tego wszystkiego. Wychodziliśmy na każdy mecz z tym samym celem – ma być czyste konto i tyle. Tak sobie po prostu myśleliśmy. Nie nakładaliśmy na siebie żadnej presji, że tym razem to coś wpuścimy, albo będzie ciężej, bo taką serię mamy. Po prostu mecz jak każdy inny. Nie biorę na siebie całej chwały. Moja współpraca z obrońcami była wspaniała. Super to wszystko działało. Ze środkowymi obrońcami gram już trzy lata, więc świetnie się rozumiemy. Spokojnie ze siedemdziesiąt meczów za sobą mamy – tłumaczy Skuza.
Mimo bardzo dobrej postawy klub postanowił rozstać się z 18-letnim bramkarzem. Jednak Konrad nie przejmuje się tym i patrzy z optymizmem w przyszłość. – Na początku było mi trochę smutno. Chociaż z drugiej strony wiem, że dzięki takiej decyzji klubu otwierają się przede mną inne możliwości, ponieważ nie jest wymagana rekompensata za moje wyszkolenie w akademii. Minusem tej sytuacji jest to, że muszę się rozstać z kolegami z drużyny i trenerami, z którymi spędziłem cztery super lata. To była zgrana ekipa.
Cała sytuacja może zakończyć się dla Konrada nawet lepiej niż przedłużenie umowy z Coventry. Klub spadł do League Two i ma problemy finansowe. – Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie będę grał dla klubu, w którym będę miał dalsze możliwości rozwoju.
– Mam oferty z Anglii. Były też zapytania z klubów niemieckich. Do tego jest bardzo duże zainteresowanie moją osobą w Polsce. Dla mnie najważniejsza obecnie jest gra i rozwój. Na razie pieniądze nie są dla mnie najważniejsze. Ja chcę zarabiać, jak będę miał 25 lat. Priorytetem jest teraz dla mnie gra w dorosłej piłce.
Prawdopodobnie Skuza, który pochodzi z Siemianowic Śląskich, podpisze umowę z klubem w Polsce. To będzie dla niego powrót do ojczyzny.
– Zacząłem grać w piłkę w Wielkiej Brytanii. Do Anglii wyemigrowałem jak miałem 11 lat, a na pierwszy trening poszedłem w dwunaste urodziny. Przed piłką nożną uprawiałem w Polsce judo, ale jak tutaj zamieszkałem to futbol mnie wciągnął. Zawsze grałem na podwórku z bratem i dzięki niemu mi się ten sport spodobał. Bramkarzem zostałem z tego powodu, że byłem strasznie kiepski w polu. Od małego zawsze byłem lepiej zbudowany fizycznie od moich rówieśników, ale techniki miałem zero – tłumaczy.
– Po przyjeździe do Anglii tata szukał klubu dla mojego brata, który już od siódmego roku życia trenował w szkółce Stadionu Śląskiego. Tata zapisał Oskara do Hilmorton FC, a po dwóch tygodniach ja też się tam zgłosiłem. W klubie był Polak, który pomógł mi tłumacząc polecenia trenera, gdyż ja po przeprowadzce do Anglii wcale nie rozumiałem języka. Niestety okazało się, że nie mogli mnie zarejestrować do tej drużyny, bo byłem dwa lata młodszy, więc trener Ian Grimsby znalazł dla mnie lokalną drużynę z Rugby i jednocześnie doradził, żebym zapisał się na indywidualne treningi bramkarskie w Just 4 Keepers – wspomina Konrad.
– Na początku mi się nie podobało. Nie chciałem tam chodzić, bo nie rozumiałem po co są te treningi. Jednak tata przekonał mnie, żebym dalej trenował. W Just 4 Keppers poznałem świetnego trenera Adama Deeleya. Dzięki temu, że bardzo dużo wymagał ode mnie, zrobiłem duży postęp. Dla niego nie miało znaczenia w jakim języku rozmawiasz, tylko ile z siebie dajesz. Od niego ciężko było o jakąkolwiek pochwałę. Trzeba było się bardzo starać. Pamiętam, że jak raz zrobiłem potrójną obronę, to pokazał mi kciuk do góry. Po pierwszym sezonie z Lowford United zgłosiłem się na trial do Leamington Hibs. Grałem tam dwa lata. To był krok do przodu, bo Leamington w tym czasie grało w Junior Premier League – wspomina 18-letni zawodnik.
– Pod koniec drugiego sezonu tata załatwił mi treningi w Leicester City. Trenowałem z nimi kilka tygodni, ale zwlekali z decyzją, czy mnie przyjąć. O tych treningach tata powiedział trenerowi Just 4 Keepers, który podał dalej tę wiadomość swojemu szefowi Jasonowi Pearcey’emu, który jednocześnie był trenerem bramkarzy Akademii Derby County. Jason powiedział tacie, że jestem gotowy do gry na tym poziomie. Wyjaśnił, że nie mógł mnie przyjąć do Derby, ponieważ miał dwóch dobrych bramkarzy w moim roczniku. Powiedział też, że zorientuje się w okolicznych akademiach, czy nie potrzebują bramkarzy i tak trafiłem na trial do Coventry City. Najfajniejsze było to, że pierwszy mecz zagrałem przeciwko Leicester City i zachowałem czyste konto. W następnym tygodniu po drugim meczu Coventry zaoferowało mi dwuletni kontrakt w Akademii. I od tego wszystko się zaczęło – opowiada Skuza.
– Miałem super wejście do klubu. Przyszedłem jako czternastolatek i w pół roku wywalczyłem sobie miejsce w swoim roczniku i U16. Natomiast w wieku piętnastu lat grałem w U17. Niestety miałem poważną kontuzję kolana. W tym czasie sprowadzili bramkarza z Arsenalu. Gdyby nie kontuzja prawdopodobnie dostałbym o wiele szybciej kontrakt w U18.
Konrad Skuza cały czas pracuje nad rozwojem swoich umiejętności. W tym celu obserwuje gwiazdy światowego futbolu.
– Moim ulubionym bramkarzem jest Hugo Lloris. Lubię też Manuela Neuera. Tak naprawdę żaden bramkarz nie jest perfekcyjny, każdy ma jakieś aspekty gry, w których jest lepszy. Dlatego moim zdanie od każdego profesjonalisty możesz się czegoś nauczyć. Na przykład Lloris świetnie się ustawia i jest bardzo zwinny. Do tego jesteśmy podobnego wzrostu. Natomiast Neuer bardzo dobrze gra nogami i na przedpolu. Mam do niego podobny styl. Lubię wychodzić przed pole karne i skracać pole gry, przechwytując podania drużyny przeciwnej. W tym roku też poprawiłem grę nogami. Dobrze się czuję, podając do obrońców, zamiast wykopywać piłkę – podkreśla.
– W tych dwóch aspektach gry bardzo pomogły mi polecenia trenera U18. Już od U15 uczył mnie, żebym grał krótko, a jak wykopałem, to od razu był „opierdziel”. Teraz mam więcej pewności siebie, jeśli chodzi o grę nogami. Momentami czuje się jak gracz z pola. Trener Jason Farndon prowadził drużynę twardą ręką i dlatego indywidualnie oraz jako zespół osiągnęliśmy wyniki, jakich się nikt nie spodziewał. W jednym momencie w trakcie sezonu było tak, że z kolegami mieliśmy ubaw po ciężkim bieganiu. Nazwaliśmy naszą drużynę Coventry City Athletics Club, a nie Football Club. Właśnie takie chwile budują atmosferę w szatni. Muszę powiedzieć, że miałem wielkie szczęście do trenerów, którzy mnie szkolili. Każdy z nich wymagał ode mnie 110% i z tego powodu robię postępy. W przyszłości mam nadzieję poznać równie dobrych szkoleniowców.