Koniec przygody.

Bardzo szybko, bo już na 1/8 finału, zakończyła się przygoda The Eagle w tegorocznej edycji John Ablett Cup. Drogę do końcowego triumfu zamknęła drużyna Abington United.

Po dwóch bardzo przekonujących listopadowych zwycięstwach (6:0 z Bluntisham i 5:1 z Bassingbourn) Orły udały się na pucharowe starcie do Abington z myślą i olbrzymią chęcią podtrzymania dobrej passy. Gospodarze chcieli z kolei przerwać pechową serię dwóch porażek z rzędu.

Na trudnej, bardzo grząskiej murawie lepiej odnaleźli się gospodarze sobotniej rywalizacji. W barwach The Eagle sporo było niedokładności, chaosu i braku zrozumienia. Kilkakrotnie ze sporych opresji swoją drużynę ratował golkiper gości, Radosław Kalata. Abington znacznie lepiej operowali piłką i umiejętnie wykorzystywali wolne przestrzenie boiska, kreując sytuacje podbramkowe. Nieoczekiwanie w 20 minucie to Orły powinny wyjść na prowadzenie. W sytuacji sam na sam z Paulem Herberholzem znalazł się Sławomir Pękała. Minął bramkarza i mając przed sobą pustą bramkę… uderzył tylko w boczną siatkę. Pewnym usprawiedliwieniem dla snajpera może być spory kąt, z jakiego oddawał strzał. Zgodnie z powiedzeniem „co się odwlecze, to nie uciecze”, w 25 minucie The Eagle objęli prowadzenie. Rajd lewym skrzydłem przeprowadził Mateusz Gretkowski, przedryblował dwóch rywali i będąc w niewielkiej odległości od bramki, zdecydował się na uderzenie. Piłka zatrzepotała w siatce! Jeden do zera!
Podopieczni Arkadiusza Reputały mając na uwadze potencjał przeciwnika, po objęciu prowadzenia skupili się przede wszystkim na zadaniach defensywnych i szybkich kontratakach. Niestety linia obronna Orłów w sobotniej rywalizacji nie stanowiła monolitu, co było siłą i przewagą w poprzednich starciach. Jeden z błędów zakończył się trafieniem wyrównującym. Niefrasobliwe wybicie z lewego sektora boiska trafiło pod nogi Toma Cannona. Pomocnik gospodarzy zszedł do środka, mijając po drodze dwóch przeciwników. Oddał strzał. Futbolówka wylądowała w lewym górnym rogu bramki strzeżonej przez Radosława Kalatę. Jeden do jednego. Mecz niejako rozpoczął się od początku.
Piłkarze Abington nadal, konsekwentnie realizowali swoje założenia. Uruchamiali aktywnych skrzydłowych i próbowali rozbijać linię obronną gości prostopadłymi podaniami. Mimo przewagi gospodarzy, to Orły powinny schodzić na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. Tuż przed końcem pierwszej połowy w znakomitej sytuacji znalazł się Mariusz Kożuchowski. Zbieg niefortunnych okoliczności i niezwykły spryt Paula Herberholza spowodował, że pierwsze 45 minut pucharowej potyczki zakończyło się remisem.

W przerwie, w szatni biało-czerwonych musiało dojść do bardzo merytorycznej, konstruktywnej i rzeczowej wymiany zdań. Podopieczni Arkadiusza Reputały na drugą połowę rywalizacji wyszli na zdecydowanie wyższym poziomie koncentracji, z dodatkową porcją zaangażowania i przede wszystkim z wiarą w powodzenie misji, jaką był awans do kolejnej rundy. Od gwizdka rozpoczynającego drugą część pucharowej konfrontacji rozgorzała prawdziwa batalia o końcowy triumf. Obie drużyny, niczym podczas konfliktu zbrojnego, nie szczędzili własnego zdrowia, raz po raz wyprowadzając ciosy. W grę wchodziły niemal wszystkie dopuszczalne chwyty. Zdecydowanie częściej niż w pierwszej połowie, piłkarze sięgali po zagrania niedozwolone w futbolowym kodeksie, przez co sędzia miał nieco więcej pracy i niejednokrotnie musiał upominać zawodników obu drużyn. Trwała prawdziwa wymiana ognia. Z tej swoistej kanonady przysłowiowych ciosów i razów zwycięsko wyszli gospodarze, którzy zadali dwa nokautujące uderzenia w ostatnich dziesięciu minutach rywalizacji. Oprawcą Orłów okazał się doświadczony Lee James, który z zimną krwią, niczym kat przy gilotynie, pozbawił złudzeń i marzeń biało-czerwonych. Najpierw w 83 minucie, z okolicy 18 metra, przymierzył fenomenalnie i ściągnął pajęczynę zalegającą w lewym rogu bramki Radosława Kalaty. Następnie w 88 minucie w zamieszaniu podbramkowym zachował najwięcej opanowania i spokoju. Przyjął na 12 metrze bezpańską piłkę, znalazł odrobinę przestrzeni w gąszczu nóg i przymierzył z chirurgiczną precyzją. Golkiper gości mógł tylko odprowadzić wzrokiem futbolówkę pewnie zmierzającą do siatki tuż przy prawym słupku. Trzy do jednego. Koniec. Marzenia o pucharze Johna Abletta trzeba odłożyć na przyszły sezon…

Doświadczenie i opanowanie, słowa-klucze. Tego prawdopodobnie zabrakło skrzydłowemu The Eagle, Mateuszowi Gretkowskiemu, który przy wyniku 1:1 miał dwie doskonałe okazje, by wyprowadzić swoją drużynę na prowadzenie. Kto wie, jakby potoczyły się losy tej rywalizacji, gdyby jedna z nich zakończyła się powodzeniem? Można tylko dywagować… Futbol zna wiele takich sytuacji, że niewykorzystane sytuacje się mściły. Tak było również w tym wypadku. Na boisku w Abington spotkały się dwa stosunkowo równorzędne zespoły. W konfrontacjach pucharowych nie ma jednak kompromisów. Nie ma podziału punktów. Wygrywasz albo przegrywasz. Awansujesz albo odpadasz. Tym razem szczęście było po stronie gospodarzy, którzy zakończyli tegoroczną przygodę The Eagle w John Ablett Cup. Orłom z Newmarket pozostało skierowanie całych swoich sił, energii i koncentracji na rozgrywki ligowe i rywalizacji w Cambs Lower Junior Challenge Cup. Sezon trwa! Wciąż jest o co grać!

Abington United – The Eagle 3:1 (1:1)

Bramki: Tom Cannon, Lee James x2 – Mateusz Gretkowski

Abington United: Paul Herberholz – Sam Logan, Charlie Borley, Ieuan Davis, Joe Ryen – Tom Canon, Oliver Borley, Lee James, George Smith – Sammy Whittaker, Oliver Upham.

Ponadto zagrali: Harry Tiplady, Tom Stanford, Ryan Chillingworth, Daniel Turner, Charlie Froment.

The Eagle: Radosław Kalata – Łukasz Golder, Robert Oziemczuk, Paweł Oziemczuk, Arkadiusz Jargieło – Mariusz Kożuchowski, Radosław Oleksiak, Alexandru-Catalin Tanase, Mateusz Gretkowski – Artur Zajączkowski, Sławomir Pękała.

Ponadto zagrali: Mirosław Pawlak, Jozsa Pal Szabolcs, Łukasz Kruczek, Mariusz Oleś, Mateusz Szukalski.

Zostaw komentarz

Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Kolejne wpisy

Obserwuj nas

1,997FaniLubię
5,645ObserwującyObserwuj
899SubskrybującySubskrybuj

Podcast

Najnowsze wpisy

Ta strona używa cookie i innych technologii. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Klikając akceptuj zgadzasz się również postanowieniami polityki prywatności. Polityka prywatności

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close