Bartosz Kapustka został wypożyczony na rok z Leicester City FC do SC Freiburg. Klub z niemieckiej Bundesligi zapewnił sobie również prawo pierwokupu 20-letniego pomocnika. Zastanówmy się nad przyczynami jego niepowodzenia w Anglii.
Dla Kapustki miniony sezon był ogromnym rozczarowaniem, ponieważ mimo wielkich oczekiwań nie zdołał przekonać do siebie obu menedżerów Leicester: Claudio Ranierego oraz Craiga Shakespeare’a. Wszystko zaczęło się nawet udanie. Po mistrzostwach Europy we Francji były zawodnik Cracovii stał się niezwykle popularny i wydawało się, że czeka go szybki awans do grona jednego z największych talentów w Europie.
Rzeczywistość okazało się brutalna. Młody pomocnik od razu po podpisaniu kontraktu zagrał w meczu sparingowym z FC Barcelona, podczas którego zaprezentował się z dobrej strony.
Były to jednak tylko miłe złego początki. Kapustka na debiut w barwach „Lisów” musiał czekać aż do 7 stycznia, kiedy to wszedł na boisko w 84. minucie meczu trzeciej rundy FA Cup z Evertonem. W tych rozgrywkach wystąpił jeszcze w pierwszym składzie z Derby County oraz Millwall. Przeciwko tej ostatniej drużynie rozegrał zdecydowanie swoje najlepsze spotkanie w Anglii.
Mecze w Pucharze Anglii nie przekonały jednak sztabu szkoleniowego. Kapustka nie zadebiutował w Premier League. W najpopularniejszej lidze świata tylko osiem razy był w kadrze meczowej. Czasami podróżował z pierwszą drużyną na spotkania, ale trenerzy nie brali go do składu. Takie sytuacje bolały.
– To na pewno nic przyjemnego, kiedy jedziesz na zgrupowanie i kilka godzin przed meczem dowiadujesz się w hotelu, że obejrzysz mecz z trybun – mówił w lutym Kapustka w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Zimą pojawił się pomysł wypożyczenia. Jednak nie było to możliwe z powodów formalnych. W jednym sezonie nie można grać w trzech klubach, a Kapustka przed przejściem do Leicester zaliczył kilkadziesiąt minut w polskiej Ekstraklasie w barwach Cracovii.
Czternastokrotny reprezentant Polski z powodu kłopotów w klubie stracił również miejsce w kadrze prowadzonej przez Adama Nawałkę. Jednak na początku gry na Wyspach Brytyjskich był powoływany regularnie. Wielu uważa, że między innymi z tego powodu nie przebił się w Anglii.
Skąd taka teoria? Już tłumaczę. W drużynie ówczesnego mistrza Premier League było kilkunastu reprezentantów swoich krajów. Gdy oni wyjeżdżali na zgrupowania, Leicester grało w EFL Trophy, w którym to młodsi zawodnicy dostawali swoje minuty. Wśród mniejszej grupy zawodników na zajęciach trenerzy również mogliby bliżej przyjrzeć się Kapustce. Zamiast przekonywać trenerów klubowych do siebie, bohater tego tekstu przebywał w tym czasie w Polsce na kadrze, gdzie i tak nie grał.
Urodzony w Tarnowie zawodnik wystąpił w sezonie 2016/17 w trzynastu meczach Leicester City U23. Widziałem większość jego spotkań w zespole młodzieżowym, ale totalnie niczym się tam nie wyróżniał na tle innych zawodników. Niestety zupełnie nie było widać, że kilka miesięcy temu był rewelacją mistrzostw Europy we Francji i zachwycali się nim kibice z całego świata.
Miał oczywiście swoje lepsze momenty. Jednak mimo ogromnej sympatii do niego muszę uczciwie stwierdzić, że fizycznie odstawał od reszty. Bez tego w Anglii niezwykle ciężko jest się przebić. Trzeba być wybitnie uzdolnionym piłkarzem. Do tego sam Claudio Ranieri mówił publicznie, że Polakowi brakuje agresji w grze.
– Najciężej było na początku. Przyjechałem do Leicester City po dużej imprezie i po dobrym sezonie, a nagle przestałem grać – nawet nie wychodziłem na boisko. Nie mogłem się z tym pogodzić i trudno było mi to zrozumieć. Potrzebowałem czasu, nabrałem dystansu. Sportowa złość kipiała ze mnie każdego dnia i podczas każdego treningu, bo przed każdym meczem liczyłem, że w końcu doczekam się szansy. Może takie doświadczenie było mi potrzebne? Niedawno nie wyobrażałem sobie nawet, że dotrę do takiego miejsca. Wszystko działo się szybko i może potrzebowałem czegoś takiego, żeby zwolnić? Przez rok odebrałem cenną lekcją. Wiem, że ludzie dużo o mnie mówią, krytykują mój wybór i nie mam z tym problemu – jesteśmy osobami publicznymi. Nie przywiązuję jednak wagi do tego, co się o mnie mówi i pisze. Kiedy mnie chwalono, to stąpałem twardo po ziemi, a krytyka, która się pojawiła przez ten rok, też nie ma na mnie wpływu – mówił Kapustka na początku czerwca w rozmowie z Maciejem Kmitą ze „Sportowych Faktów”.
Dla Kapustki pobyt w Anglii był zdecydowanie najtrudniejszym i najgorszym okresem w jego karierze. Dotychczas wszystko układało się niemal idealnie. Same sukcesy oraz pochwały z każdej strony. Ciężko krytykować jego wybór. Przecież nie spodziewał się, że sobie nie poradzi.
Teraz presja wzrasta. Bartosz Kapustka na porażkę w Leicester City mógł sobie pozwolić. Niepowodzenie we Freiburgu może skomplikować jego przyszłość, a margines błędu znacznie się zmniejszył. Teoretycznie w Niemczech powinno mu być łatwiej. Czy tak będzie? Przekonamy się za kilka miesięcy.