Wydawało się, że Łukasz Fabiański po przejściu do West Ham United będzie miał zdecydowanie mniej pracy niż w Swansea City. Nic z tego. Musi bronić jeszcze więcej strzałów.
Fabiański trafił do Swansea z Arsenalu w 2014 roku. Od tego czasu w każdym sezonie był w czołówce klasyfikacji bramkarzy, którzy musieli mierzyć się z największą ilością strzałów. Nigdy nie znalazł się w tym zestawieniu niżej niż w pierwszej trójce najbardziej zajętych golkiperów.
Jednak według statystyk prowadzonych od 2015 roku przez firmę Wyscout w West Ham ma zdecydowanie najwięcej pracy. W pierwszych trzech kolejkach musiał mierzyć się z dwudziestoma sześcioma strzałami, czyli średnio 8,7 na mecz. To dużo więcej niż w trzech poprzednich sezonach. Wtedy było to odpowiednio: 5,13 – 5,24 i 4,89 strzału na mecz.
Sezon | Mecze | Strzały przeciwko | Obrony | Średnia |
2018/19 | 3 | 26 (1.) | 17 (2.) | 8,67 |
2017/18 | 38 | 195 (3.) | 139 (3.) | 5,13 |
2016/17 | 37 | 194 (3.) | 125 (5.) | 5,24 |
2015/16 | 37 | 181 (2.) | 130 (2.) | 4,89 |
Fabiański nie popełnia błędów i żadna z bramek z Liverpoolem (0:4), AFC Bournemouth (1:2) i Arsenalem (1:3) nie obciąża jego konta. To obrońcy West Hamu grają fatalnie. Szkoda jednak, że znowu nie ma defensywy, której może ufać i będzie dla niego stuprocentowym wsparciem. Zapewnie nikt się nie spodziewał, że będzie jeszcze gorzej niż w Swansea.